poniedziałek, 27 grudnia 2010

Book proposal


Book proposal – to krótkie streszczenie książki, które można znaleźć na okładce. Dlaczego swoją recenzję zaczynam od tego stwierdzenia, bo " Czytanie wzbronione" Dubravki Ugresic w znacznej części opowiada o tym jak zawrotną karierę zrobiło to określenie w dzisiejszym świecie literatury. Właściwie nie literatury, tylko na rynku wydawniczym, bo tak na prawdę o tym jest książka.

Autorka w swoim zbiorze 32 eseji udowadnia, że we współczesnym świecie, nie liczy się już pisarz, jego dzieło i czytelnik, lecz prawo popytu i sprzedaży. Wydawałoby się, że to prawda oczywista i mało odkrywcza, więc czemu się tu dziwić. W dobie ideologicznie obojętnego globalnego rynku wszystko podlega jego prawom. Dlaczego literatura miałaby być w tym przypadku jakimś wyjątkiem? No właśnie i tu dochodzimy do sedna sprawy. Idąc tokiem myślenia autorki ( z czym zupełnie się zgadzam ) należy przyjąć, że literatura jak każda ze sztuk, jest tworem szczególnym i musi jednak podlegać innym prawom. Ślepe rządy rynku mogą spowodować, że każdy nawet hydraulik, który przez swoją głupotę ugrzęźnie w rurze odpływowej, dzięki czemu będzie miał swoje medialne 5 minut, może zostać pisarzem. Jeżeli bowiem badania rynkowe wykażą, że istnieje grupa odbiorców, którzy chętnie przeczytaliby o walce na śmierć i życie, jaką musiał stoczyć ów hydraulik w ciągu 3 dni aż do chwili szczęśliwego uwolnienia, to można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że książka przez naszego hydraulika zostanie popełniona. Tym sposobem na literackim parnasie królują: hydraulicy, kucharki, elektrycy. Ciśnie się od razu na usta pytanie; gdzie są w takim razie prawdziwi pisarze i literatura. Siedzą i piszą book proposal. Tak, tak! Dobrze słyszycie! Pisarze nie piszą już książek, tylko ich streszczenia, bo przecież redaktorzy nie mają czasu czytać książek tylko... streszczenia. Jaki efekt może to przynieść, pokazuje dokonany przez autorkę eksperyment ze Sto lat samotności, którego streszczenie bezczelnie podsunęła jednemu z redaktorów .

„ - Cala treść do wyrzucenia! Nikt przy zdrowych zmysłach by się w tym nie połapał. Jednak nie widzę powodu żebyśmy jakoś nie wykorzystali tego wspaniałego tytułu…-powiedział redaktor.

Dowcipna, błyskotliwa ale porażająco gorzka diagnoza napisana w odniesieniu do zachodniego rynku wydawniczego mogła wyjść oczywiście tylko spod pióra wschodnioeuropejskiego pisarza. Obserwując jednak półki księgarskie w Polsce ze zdziwieniem odnajduje wszystko to, o czym pisze Dubravka Ugresič, dlatego też książkę gorąco polecam. Jest jeszcze dostępna w księgarniach wysyłkowych mimo, że wydana w 2004 roku. Żałuje tylko, że zwlekałem z jej lekturą do tej chwili, bo choć nie jest spod znaku tęczy i nie ma w niej zadnych momentów czyta sie ją świetnie.